Justine's cupcake na Facebooku!

poniedziałek, 16 czerwca 2014

1 pytanie - 1 kropla woda w Afryce

 Zmiany? Owszem. Zauważyłam, że jestem weselsza. Często podśpiewuję, nie miewam chandr, lubię przebywać na dworze, ale kontakty z innymi nadal przychodzą mi z niewielką trudnością. Wyjazd do Wrocławia nie wypalił, szkoda. Zawiodłam się, bo tak naprawdę jego głównym celem było pokazanie rodzicom, że potrafię coś sama dobrze zorganizować. Ale chciałam też tam znowu pojechać, bo ostatnio, kiedy tam byłam, tak lało, że prawie nic nie widziałam spod parasola. 
  Lubię poranki przed szkołą, jeśli tylko jestem sama. Kiedy wstaje ze mną mama, zaczyna dzień od narzekania. Że późno się położyła, a * płakał przez godzinę w nocy, że dzisiaj w pracy ma bardzo męczący dzień. Wiem, że jest zmęczona i niewyspana. Z egoistycznych pobudek chciałabym jednak, żeby rano powiedziała mi coś miłego. Że będzie dziś pięknie, że obiad będzie dobry, że się cieszy, że wracam dzisiaj z niądo domu i że ładnie wyglądam. Cokolwiek, tylko nie to do niczego nie prowadzące narzekanie. 


Wawa <3

niedziela, 8 czerwca 2014

Na twarz nakładam brokat

Moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się dobre kilka lat temu. Byłam na wakacjach na Mazurach i nudziłam się przeokropnie. Któregoś wieczoru mój starszy brat postanowił iść pobiegać. I poszedł, a ja, jako młodsza siostra, zrobiłam to samo. Pamiętam, że miałam wtedy na sobie dżinsowe rybaczki. Nie wiem, ile tak wtedy biegałam, ale choć robiłam to wolniutko, po powrocie wyglądałam jak dojrzały burak. Ledwo wzięłam prysznic. I tak mi już zostało, rytuał powtarzał się już w każde wakacje, a że mieszkam na wsi, raczej nie mam problemu z wyborem miejsca. Jesienią przestawałam biegać, bo zaczynała się szkoła i szybko robiło się ciemno. Na poważnie za ćwiczenia wzięłam się trzy miesiace temu, bieganie sobie odpuściłam, bo ileż można codziennie przemieszczać się tą samą trasą, i znowu, i znowu? Ćwiczenia są OK - pomyślałam, nie muszę wychodzić z domu, wystarczy mi YT i bawełniane spodenki. I rzeczywiście, ubyło mi już 6 cm w talii. Jestem dumna jak nie wiem, ale nie przestaję. Wczoraj, po tygodniowej przerwie, ćwiczyłam 1,5 godziny i naprawdę mi to pomogło. Mam nadzieję ćwiczyć jak najdłużej mogę, bo jestem totalnie antysportowa, więc żadna siatkówka czy karate nie wchodzi w grę :) 



sobota, 7 czerwca 2014

I can kiss whoever I'm wearing the crown

Jeśli jest źle - nie pokazuj tego. Brnij dalej i nie pokazuj, że w środku pękasz. Dużo się uśmiechaj, żartuj i śmiej się. Mów głupie rzeczy, daj upust swoim myślom, powiedz coś czasami od czapy. Nauczyłam się, że przyjaciele się zmieniają. To jest życie, niegdy nie będzie jak w bajce, zawsze coś się zepsuje. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Ale będzie warto. Bądź silny. Pracuj nad samorealizacją. Skrycie mam taką maksymę, że koleżanki są wredne. Jak by nie patrzeć, to szczera prawa. Wydaje się, że jest dobrze, a tak naprawdę 'koleżanka' obgaduje cię z pierwszą lepszą. Dlatego nie warto bezgranicznie ufać. Życie płata okrytne figle, dlatego zawsze powinno się zachować czujność. Wieczna podejrzliwość, ostrożność jest lepsza niż infantylna ufność. Nigdy nie wiadomo, co będzie, ale starajmy się, żeby było jak najlepiej. Jeśli jest źle - będzie lepiej. Zawsze jest nadzieja. Na naszej drodze może stanąć ktoś, kto spojrzy na nasz problem świeżym okiem i to, co uważamy za problem, zbagatelizuje do rozmiarów bakterii. Trzymam kciuki za wszystkich smutasów. Kilka tygodni temu sama takim byłam, ale jest coraz lepiej. Wiem, że nie zawsze będzie cukierkowo, ale staram się tym nie martwić. Żyję chwilą!




Suspense is controlling my mind

Pani A pomogła. W zasadzie nie wiem, czy coś się zmieniło. Może tylko moje podejście, bo nadal jest tak, jak wcześniej, ale ja odbieram to inaczej. Sama nie wiem (co za nowość). W sumie powinnam być trochę przygnębiona, bo dowiedziałam się dzisiaj, że będę musiała usunąc wszystkie ósemki (chodzi o zęby). Jakoś bym to przełknęła, tylko że trzeba je wyjąć z dziąsła. Ohyda. Brrr. W szkole został mi ostatni ciężki tydzień, a potem w zasadzie wakacje! Żeby ta szkoła już się skończyła. Żebym mogła spać do 8.30, czytać książki cały dzień i nosić krótkie spodenki. 
Przed chwilą jadłam najlepsze jedzenie, jakie istnieje tylko latem. Ryż z truskawkami. Niewiele potrzeba, by być w niebie. Pycha, pycha. I nawet nie wymaga przepisu :) Ryż polewam jogurtem naturalnym, słodzę i kroję na to truskawki. Już się nie mogę doczekać następnego razu! 


piątek, 6 czerwca 2014

Shouldn't talk about it

Miałam tego nie robić. Obiecywałam sobie, miałam uczyć się na własnych błędach. No i co? Jak zwykle uległam. I kupiłam dżinsy z h&m'u. Wiedziałam, że rozciągają się po praniu, to mnie jednak nie powstrzymało. Istnieje bowiem mój pewien mały mankament - to, że jestem wysoka, nigdy nie pozwala mi kupić takich spodni, jakie mi się podobają. Zwykle jest tak: idę do przymierzalni, wkładam Mki i co? W pasie za duże, ale nie sięgają nawet kostek. W założeniu, oczywiście, że nie są to spodnie 7/8 ani innej kosmicznej długości. I co począć? te z h&m'u pasowały idealnie. Na długość i w pasie jednocześnie. Jak to możliwe? Nie zastanawiając się długo - kupiłam je. Zobaczymy, co z nich zostanie po pierwszym praniu. Zakupy są fajne, ale męczące. Złazić taką wielką galerię to duży wysiłek. I jeszcze nie wydać nic na jedzenie - prawie niemożliwe. To był udany dzień, mimo że nie było mnie w domu jakieś 14 godzin. A domownik ze mnie rasowy :)


czwartek, 5 czerwca 2014

I’m fine cause I let you go

Nie lubię rozmawiać z kimś na siłę. Czasami nie chcę, żeby na przykład w autobusie przysiadł się do mnie ktoś, kogo trochę znam, tak na cześć, bo taka sytuacja jest okropnie krępująca. Nie można udawać, że się nie znamy, ale gadać też za bardzo nie ma o czym. I jeszcze jedno. Kiedy kończy się przyjaźń? Wtedy, gdy brakuje wspomnień. Bo tamte są tak stare, że kurz na nich nie daje nam już ich pełnego obrazu. Nienawidzę. Do nowych potrzebne są spotkania, do nich chęci, a do nich wspólny język. Straszne jest uczucie, kiedy nie masz z kim pogadać. Kiedy w piątek wieczorem tylko oglądasz zdjęcia z cudzych wypadów. Bo oni mają przyjaciół. Co robię źle? Może gdybym wiedziała, nie siedziałabym teraz przez komputerem.


środa, 4 czerwca 2014

Jestem jestem kamykiem lecącym w twoje okno

Po basenie czuję się jak wykręcona ścierka :( Czekam tylko, aż ta durna szkoła się skończy i będę mogła robić, co chcę. Na razie ogladam YT i czekam, aż wyschną mi paznokcie. Swoją drogą, chciałabym być teraz na żaglach. To taki wyjazd z neszej szkoły, ale jest ograniczona liczba miejsc, a ja nie zostałam wylosowana, fuck. Na polskim omawiamy Dziady, więc nudzę się bardziej niż zwykle.  Asortyment szkolnego bufetu już strasznie mi obrzydł. A za tydzień mam jeszcze sprawdzian z fizyki. Pani Lidio, co to ma znaczyć?! Że też jej się jeszcze chce. Mimo wszystko mam dzisiaj całkiem dobry humor. Nie boli mnie głowa, wyspałam się. Może to dzięki pani A.? Sama nie wiem, pewnie to tylko placebo. Wyszłabym na dwór, ale muszę napisać list motywacyjny. Po co to komu? ;'( Niech to się skończy, błagam. Proszę, DAJ MI SIŁĘ. 


Wiem, gimbusiarska wyklejanka, ale podoba mi się. No i mam sentyment do zdjęcia z Wwy <3

wtorek, 3 czerwca 2014

Friendship is impossible?

To niesamowite, jak relacje dwóch osób mogą zmienić się przez kilka lat. Nie, nie mówię teraz o sobie. Miałam kiedyś przyjaciółkę. Była niesamowicie wkurzająca, miałyśmy też trzyosobową grupkę. Tak się złożyło, że inna koleżanka też zechciała się z nami trzymać, więc łaziła za nami, rozmawiała na przerwach itd. Ja ją lubiłam, natomiast moja przyjaciółka chyba odbierała ją za zagrożona, więc czuła się zobowiązana jej nie lubić. Napisała też swego rodzaju petycję, gdzie było jedno zdanie: nie łaź za nami. I podpisy (jej największy). Nie podpisałam tego, bo mi ta koleżanka nie przeszkadzała. Teraz jestem w liceum, a moja dawna przyjaciółka nie jest już ze mną w klasie (uff). Zaprzyjaźniła się teraz z tamtą dziewczyną. Nie chcę nikogo osądzać, ale obie zachowują się jak te kilka lat temu. Plotkują, ile wlezie, obgadują inne dziewczyny, chichrają się na schodach i siedzą zawsze obok siebie. A na lekcjach obie dostają piątki za aktywność. Ale gdy tylko spytasz, z czego się tak śmieją, odpowiadają 'nieważne'. Taak. 



poniedziałek, 2 czerwca 2014

What if I'm far from home?

Jestem tak zmęczona, że moje gałki oczne zaraz wyskoczą i poturlają się po biurku. Czasem jednak lubię wracać na 'stare śmieci'. Będąc trzeci raz w Wiśle w ciągu ostatniego roku nie spodziewałam się zobaczyć niczego nowego. Pobyt tam dostarczał mi jednak ciągłych retrospekcji. O, w tym Freshu Mateusz kupował fajki rok temu. A tu jest skocznia, gdzie jadłyśmy wafle ryżowe. I to jest ta sama pani przewodnik, która mówi z udawanym akcentem. Ale przynajmniej pograłam sobie w mafię. Wiadomo, że nie było tak fajnie, jak ostatnio, bo moja śmieszna klasa grała trochę inaczej, niż byłam przyzwyczajona, trudno. I taki bonus, że cały czas było mi okropnie zimno. Aż czułam gęsią skórkę pod ubraniem. Brr. Zawsze jeżdżąc na takie wycieczki wracam nieco przygnębiona. Bo wiem, że nie wykorzystałam go w stu procentach! Parszywe uczucie, nikomu nie polecam. Gdybym tylko była inna niż teraz. Odważniejsza. Być może teraz nie miałabym tego głupiego uczucia. ;x