Justine's cupcake na Facebooku!

sobota, 31 maja 2014

Don't let me hurt you

Jest takie powiedzenie, że osoby, które są dla nas najmilsze, najbardziej nas zranią. Jak perfidnie przekonałam się o tym na własnej skórze! Boli! Zrozumiałam, że przyjaźń ma o wiele bardziej skomplikowaną definicję. Nie opiera się tylko na miłych słowach, żartach i buźkach w esemesach. Trzeba naprawdę zjeść z tą osobą beczkę soli. Nie żartuję, żeby poznać drugą osobę na wylot, potrzeba kupy czasu. Może się wydawać, że się lubicie, czasem gdzieś razem wyjdziecie (wmawiając sobie, że cisza między wami nie jest nienaturalna). To kłamstwa! Nigdy nie wyobrażaj sobie za dużo. Może dotychczas zapraszała mnie tylko z zasady? Teraz jestem pewna. Bo jestem przyjaciółką jej przyjaciółki. O, sorry. Już nie. Ten stan jest okropny. Tkwię między bytami i nie wiem, na czym stoję. Nie umiem określić naszych relacji. To okropne, bo mam wrażenie, że jeśli będę chciała się spotkać i poważnie pogadać (a chciałam), zostanę wyśmiana. Może nie w twarz, ale jednak. I jeśli będą o mnie kiedyś mówić, na pewno z nazwiskiem. Już nie jestem jedyna. Istnieje przecież tyle Justyn, że mówiąc o mnie, będą musiały to sprecyzować. Czuję się z tym strasznie. Jakby coś mi zabrano, trzy lata z mojego życia, przyjaźń na chwilę, bo byłyśmy w jednej klasie i głupio byłoby nie trzymać się razem. Boli, bardzo. 


piątek, 30 maja 2014

Take a breath and count to ten

Mam PIĄTEK!!! Czyli dzień nicnierobienia. (Co z tego, że przez cały tydzień praktycznie się nie uczyłam). Dzisiaj nie bolała mnie głowa. A niewyspana jestem przeokropnie, bo cały tydzień wstawałam po szóstej. Nie będę się silić na mądre notki. Po co? Z prac z woku dostałam trzy razy 4+. Słabo, słabo :( Po co mam się starac, skoro i tak mi nie wychodzi? Tylko pomaluję paznokcie na niebiesko, włączę YT i będę oglądać tutoriale makijażowe. Przeglądam właśnie zdjęcia z manufaktury czekolady. Doszłam do wniosku, ze mam takie dziwne fazy: raz odżywiam się bardzo zdrowo, kasza zamiast ziemniaków, żadnych słodyczy, a raz jem wszystko, drożdżówki, czekoladę, naleśniki... Tak, to szczęście tylko przez kilka chwil, ale co z tego... 
Ostatnio na nic nie mam ochoty. Z jednej strony nie lubię siedzieć w domu, ale też nie chce mi się wychodzić. Kobiecie nie dogodzisz :(

z koncertu - i po co tak rosłam?

czwartek, 29 maja 2014

can't read my mind

Hej :) może i dobrze, że nikt nie czyta tego, co piszę, bo mogę pisać, co chcę ;) afshdgbaaang jeeeej nie mam jutro angielskiego! Lekcje do 14.20 i mam piatek <3 Nie wiem, co robić! Potrzebuję zmian! Muszę, muszę, muszę. Jest kiepsko. Nie wiem, na czym stoję. Raz wydaje mi się, że jest dobrze, a potem znowu wszystko lecci w dół. No i codziennie okropnie boli mnie głowa. Gdzieś tak od 3 lekcji, aż wrócę do domu i coś zjem, czyli do jakiejś 17. PRZEKICHANE. Ciekawe, jak będzie z panią A. Ma mi pomóc, zobaczymy. Nikomu nie mówiłam i nie chcę tego robić. Nikt się nie dowie, bo i tak nikt tego nie zrozumie. Damn, cokolwiek to znaczy. Adios >.< 
fajnie było. Oj, fajnie :)