Justine's cupcake na Facebooku!

czwartek, 27 listopada 2014

Nie do wiary, że tak bardzo płonę

Chciałabym napisać tu coś ładnego, o umierającej duszy, samotności, czy innych bardzo ważnych rzeczach. Nie mogę jednak tego zrobić, bo mam ostatnio świetny humor! Najlepiej formuułuję melanchilijne wywody, kiedy jestem smutna i czuję się beznadziejnie. Teraz, mimo że jestem totalnie zmęczona, a w domu zepsuło się ogrzewanie, dawno nie czułam się tak dobrze :) Siedzę tu teraz i śmieję się do swoich wspomnień. Piękny stan. Uwielbiam miejsce, w którym się znajduję. Zmiany, które stosunkowo niedawno zaszły w moim życiu nareszcie przyniosły efekty. Chcę, żeby tak zostało. Jest idealnie. Niech to trwa. . .


niedziela, 23 listopada 2014

You're the glitter in the darkness of my world

Mam tyle pracy, że nie wiem, za co się zabrać, więc postanowiłam nie robić nic. Zauważyliście, że ostatnio nie piszę rozpaczliwo-melancholijnych postów? Jak ktoś kiedyś powiedział, najwięcej wierszy powstało ze smutku. Chyba coś w tym jest, bo ostatnio mam zaskakująco niezły humor. 

Chwała temu, kto wymyślił rzeczy typu półmetek. Szczerze mówiąc dopiero dzisiaj (po piątku) mam trochę siły, żeby cokolwiek o tym napisać. Jescze czuję zakwasy w nogach po całonocnych densach. Na zmycie makijażu zużyłam chyba pół opakowania wacików, a całe moje ubranie przesiąkło zapachem dymu. Trudno. Było warto. Teraz tylko czekam na zdjęcia, mam nadzieję, że nie będą aż takie kompromitujące. 

Dzisiaj mam ochotę tylko oglądać jutuby i pić hektolitry kawy. Szkoda, że mam jutro full sprawdzianów, prac domowych i innych niezwykle przydatnych rzeczy. Eat, sleep, rave, repeat. 


piątek, 14 listopada 2014

Day is just collection of hours

Nieskazitelność przysłania ci twarz. Jesteś, czy cię nie ma? Nie możesz się wyswobodzić, szarpiesz coraz mocniej, ale pęty złudzeń skutecznie krępują ci ruchy. Człowiecze pomyłki jak rozpuszczalnik niszczą surową maskę. Ulga wycieka za każdym razem, gdy odpuścisz. Nieświadomie beszcześcisz wyidealizowany uniform. Ile zniszczenia siejesz przymusowym pięknem? Tylko otwórz paczkę ze szczęściem, zamknij oczy na moment. Odetchnij chwilą. Łykaj sekundy jak cenną ambrozję, akcentuj niedpowiedzenia, napawaj się rześką ulgą. Potem otwórz oczy - szczęście uleciało... Nie ma błogiego dryfowania. Ktoś rozszarpał pazurami twój świat. I znowu będzie tylko skrajna niemoc i skondensowane napięcie. I znowu będzie tylko strute widać kości. Zostanie ci liczenie żeber. I znowu będzie tylko splądrowana niewiedza. Kawa, tabletki i dym. I znowu bedzie tylko... I znowu będzie... I znowu... I


poniedziałek, 10 listopada 2014

I'll give you a taste

Raz kotek był chory i leżał w łóżeczku
i przyszedł pan doktor: jak się masz, koteczku?

do bani - koteczek leży bez życia, czyta Charlotte Brontë w oryginale i okazjonalnie tamuje krwotoki z nosa.

Nie wiem.
Nie wiem, nie wiem, nie wiem.
Dziwnie jest.
Raczej dobrze.
Tak, zdecydowanie bardziej dobrze niż źle.
Staram się.
I zamknęłam przynajmniej jedną sprawę!
You have to live, not just exist.
To ważne, Jezu.

Będzie widać strute kości
I zostanie ci tylko liczenie żeber

Jakoś się trzymam :) 
Tylko dalej
I przestać się przejmować
Raz na zawsze



niedziela, 2 listopada 2014

Soon I will rule the world

Nie było większej niż ona idiotki, karmiącej się chciwie słodkimi kłamstwami
i sączącej truciznę, jakby to był nektar.


(strona 154 wklejona do pamiętnika)


Moja codzienność? Kiedy parzące myśli z łoskotem obijają mi się o czaszkę. Paznokcie boleśnie zanurzam w miękkiej dłoni, zaciskając knykcie do białości. Anatomii uczę się z wewnętrznej strony własnej ręki, a pojedyncze błękitne linie prześwitują przez cieniutki pergamin. Kiedy każdy opuszek mrozi wszystko, czego dotknie. Nie mogę opanoważ drżenia. Niepewności. Kulę się w sobie, chowam dłonie w długich rękawach. Spoglądam. Ciskam piorunami. Palę. Rozpuszczam. Chciałabym tylko umieć to kontrolować. Odkad pamietam toczę walkę z własnym mózgiem, jakbyśmy byli osobnymi organizmami. Często się kłócimy, ale wiem, że to nie on jest zły. Ma w sobie coś zatrutego, szkarłatną plamę, która przeżera go kawałek po kawałku. Myśli, że o niej nie wiem, ale zastawiłam puapkę. Będę czekać, choć nie mam czasu.