Właśnie tego się bałam. Tego stanu, który nagle zmienił moją radość w stan bezradności, bezsensu i smutku. Pozostał tylko niesmak. Tak bardzo nie chciałam wypuścić mojego szczęścia, uczepiłam się go tak kurczowo, że nie zdążyłam pomyśleć, co tak naprawdę czuję. Życie to jedna wielka *nia. Nadzieja wyparowała, nie zostało nic. Czuję paskudną pustkę, zero perspektyw, szare jutro i nawet szczypty podekscytowania. Jest beznadziejnie, nie polecam tego uczucia nawet mojej pani od fizyki. Chcę wrócić do tego czasu, kiedy palce same skakały po klawiaturze jak małe, wesołe pchełki. Niech to wróci, błagam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz