Nieskazitelność przysłania ci twarz. Jesteś, czy cię nie ma? Nie możesz się wyswobodzić, szarpiesz coraz mocniej, ale pęty złudzeń skutecznie krępują ci ruchy. Człowiecze pomyłki jak rozpuszczalnik niszczą surową maskę. Ulga wycieka za każdym razem, gdy odpuścisz. Nieświadomie beszcześcisz wyidealizowany uniform. Ile zniszczenia siejesz przymusowym pięknem? Tylko otwórz paczkę ze szczęściem, zamknij oczy na moment. Odetchnij chwilą. Łykaj sekundy jak cenną ambrozję, akcentuj niedpowiedzenia, napawaj się rześką ulgą. Potem otwórz oczy - szczęście uleciało... Nie ma błogiego dryfowania. Ktoś rozszarpał pazurami twój świat. I znowu będzie tylko skrajna niemoc i skondensowane napięcie. I znowu będzie tylko strute widać kości. Zostanie ci liczenie żeber. I znowu będzie tylko splądrowana niewiedza. Kawa, tabletki i dym. I znowu bedzie tylko... I znowu będzie... I znowu... I
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz