Patrząc za okno, szczerze, odechciewa się żyć. Taka młodzieńcza demencja. Ale jest na to sposób. Zapomnieć, na chwilę zapomnieć o wszystkim. Zawinąć się w koc, zapalić świeczkę, nałożyć na paznokcie pachnącą odżywkę, włączyć happysad i rozkoszować się chwilą.
Z bloggerem znamy się od 19 maja 2011 roku, kiedy młoda ja zaczęła publikować strzępki swoich myśli pod pseudonimem my sunny diary. Po dwóch latach usunęłam bloga.
Wiedziałam, że zatęsknię. Sentyment ciągle się mnie trzyma, a przed zaśnieciem układam w głowie, co mogłabym tu naskrobać.
No to jestem. O czym będę pisać?
A czy nazwa bloga nic nie sugeruje? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz