Smieję ci się w twarz. Jakie to uczucie? Wystarczająco dałam ci do zrozumienia, że twoje natrętne wybuchy gniewu na nic się nie zdały. Zostało 16 dni. Codzinnie przechodzę obok bramki odgradzającej mnie od rzeczywistości, tylko tak udaje mi się bezbłędnie istnieć. Łapczywie chwytam się lekkich wspomniej, ale ty wyrywasz je jak chwasty ze zbutwiałej ziemi. Byłaś przegrana już na starcie, dwa lata temu może i wspięłaś się na chwiejny szczyt, ale co ci po tym zostało? Niszczyłam cię kawałek po kawałku, mącąc ci plany. Nic ci nie zostało! Tłumię twój rechot, pchając ci dobro do ust. Dławisz się, a ja tylko na tym korzystam. Może i nigdy nie zobaczę tych obojczyków, ale wiesz co? I tak je kocham.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz